poniedziałek, 30 listopada 2015

SAL Przy oknie - odsłona V - Listopad 2015



Pojawiam się i znikam, pojawiam się i znikam mówi murzyn przechodząc przez pasy :)

Ostatnio sama się tak czuję.
Najpierw brak weny twórczej w pisaniu, potem aparat fotograficzny szlak mi trafiło. 
No dobra, aparat już naprawiony to można iść dalej ze zdjęciami.
Na pierwszy ogień idzie nasz SAL – Przy oknie. 
Koniec miesiąca a ja nie zrobiłam, żadnej aktualizacji. Po prostu wstyd
.
Tak jak Asia Gołaszewska w poprzednim poście o Salu zauważyła, bardzo dużo osób wykazało zainteresowanie wzorem. Niestety osób, które to wyszywają mogę policzyć na palcach jednej ręki. W sumie to zrobiłam tego sal z ciekawości ile jest tutaj osób tak zwanych zbieraczy wzorów, a ile tak naprawdę go wyszyje. 
Bardzo mnie cieszy, że do naszego grona wyszywających dołączyła AgnieszkaR z swoimi pierwszymi krzyżykami 

Jak przyglądam się pracy Asi  to tylko muszę co chwila szczękę podnosić z podłogi. Asiu po raz kolejny powtórzę: ty to masz tempo i bardzo ładne wykonanie. 


W ostatnim poście dołączyła do nasz Monika Adamczyk i tutaj mogę się pochwalić kolejnym jej wynikiem.

I ostatnio nie obecna, ale już jest znowu z iami Eliza z swoją górną futryną


No dobra na koniec zostawiłam swój obraz. 
  Ponieważ w grudniu mam trochę kiermaszy i brałam udział w wyzwaniu challenge HEAD nie miałam czasu przysiąść do Salu i tylko tyle wam pokażę.

Na koniec dla zainteresowanych moimi magnesami. Sklep HaftPasja ma w swojej ofercie parę ślicznych magnesów. To jest magnes, który mi się podoba :)

poniedziałek, 16 listopada 2015

Wyjazd urlopowo-warsztatowy



Witajcie moi mili


Przeglądając blogi widzę, że nie tylko ja ostatnio nie mam weny na pisanie postów.
I takim sposobem wpis, który powinien już być z 2 tygodnie temu dopiero dzisiaj się stworzył.

Rok temu byłam pierwszy raz na Zjeździe Twórczo Zakręconych w Ustroniu, gdzie okazało się, że z mojego miasta jeździ tam cała banda bab. Takim sposobem zapoznałam bardzo dużo ciekawych osób i miałam przyjemność z nimi w tym roku pojechać znowu do Ustronia.

Zabawa była wspaniała, warsztatów z nowymi technikami multum. Każdy znalazł tam coś dla siebie. Mnie w tym roku pochłonęła koronka klockowa, którą już widać też na moim blogu.
Ale już dość gadania, pooglądajcie sami.









Aby trochę odreagować zajęcie wybraliśmy się do Wisły pozdrowić czekoladowego Małysza

Niestety padł mi aparat fotograficzny i nie mogę się pochwalić efektami pracy nad Tryptykiem. Jak tylko go reanimuję to na pewno wam pokażę co wyłania się z otchłani